Co jakiś czas w dietetyce pojawiają się nowe trendy. Największym chyba nadal pozostaje dieta Dukana, która jednak powoli odchodzi do lamusa ze względu na swoją wielokrotnie udowadnianą szkodliwość. Zmienną popularność odnotowuje, między innymi, wymieniona w tytule dieta zgodna z grupą krwi.
Zgodnie z założeniami tej diety, modnej w latach 90’, ludzie zostali podzieleni na rasy i pogrupowani zgodnie z ich zestawem antygenów czerwonokrwinkowych – A, B, AB, 0. Twórca tej diety – dr D’Adamo – uważa, że powstanie grupy krwi wiąże się z konkretnym momentem w historii rozwoju człowieka i przystosowaniem do dostępnego pokarmu. I tak:
Oczywiście, do każdej z grup krwi stworzono tabele z produktami dozwolonymi i zakazanymi. Oczywiście te „dozwolone” będą poprawiały samopoczucie, a „zakazane” wręcz niszczyły zdrowie ze względu na niepożądane reakcje z naszymi organizmami.
Dieta ta nie ma żadnego sensu. I do takich samych wniosków doszli naukowcy, którzy wzięli pod lupę odżywianie zgodne z grupą krwi. Oczywiście u osób na tej diecie pojawiały się efekty, ponieważ bardzo często były to zmiany jakościowe w diecie i stylu życia. Bo gdy osoba z grupą krwi B usłyszy, że jest „nomadą” i powinna się dużo ruszać (a do tej pory tylko siedział na kanapie) to efekty siłą rzeczy muszą się pojawić. Naukowcy w żaden sposób nie wiązali tego z reakcją: pożywienie – grupa krwi.
To prawda, że konkretny sposób odżywiania można powiązać z regionem pochodzenia. Pomyślmy dlaczego tak było i czy na przykład spożywanie przez niektóre grupy tylko mięsa na pewno było dla takiej społeczności optymalne? Wydaje mi się, że wybór jedzenia determinowały przede wszystkim możliwości. Dla skrajnego przypadku: Eskimosi raczej nie hodowali zbóż, nawet ozimych.
Po drugie, czy w momencie takiego wymieszania kultur jakie obecnie obserwujemy, faktycznie nadal jesteśmy hermetycznymi grupami? Pomyślmy także o dziedziczeniu, które zachodzi na wielu płaszczyznach – od matki możemy dostać grupę krwi łowcy, ale metabolizm możemy dostać od ojca z grupą „rolniczą”. No i co z pozostałymi antygenami erytrocytarnymi? Do roku 2014 u człowieka opisano 35 układów grupowych krwi.
No i wreszcie pojawia się pewna sprzeczność. Zgodnie z teorią dr D’Adamo, osoby z grupą B są najlepiej przystosowane do spożywania mleka i jego przetworów. Okazuje się, że grupa B najczęściej pojawia się w Azji, a więc regionie, w którym odsetek nietolerancji laktozy jest najwyższy. Jednak, tak naprawdę, swoją szczątkową wiarę w choćby minimalną poprawność tej teorii straciłem w momencie wyszukania „fig suszonych” jako produktu dozwolonego dla łowcy. Jeśli ktoś mi powie gdzie można je upolować to będę wdzięczny.
Dieta zgodna z grupą krwi na pewno jest dobrym chwytem marketingowym, ponieważ daje poczucie odżywiania dostosowanego bezpośrednio do nas. W genach zapisane jest dużo, ale nauka nie poszła jeszcze aż tak do przodu by móc skutecznie układać dietę pod nasz garnitur genetyczny, choć zapewne jest to przyszłość genetyki.
Źródła: