04 lis, 2020
Dietetyk Poznań Otyłość

Wiele osób nadal traktuje nadwagę i otyłość, jako problem wyłącznie natury estetycznej – „zbyt dużych boczków”. W związku z tym zawód dietetyka wciąż widziany jest bardziej w sferze „beauty & wellness”, a nie jako zawód medyczny. Takie podejście widoczne jest także wśród rządzących krajem (obecnych i poprzednich), którzy nie dążą do regulacji zawodu dietetyka lub pomijają go, zajmując się wszelakimi kwestiami „zawodów medycznych”.  I to jest duży zawód dla specjalistów żywienia.

Wspomniałem o regulacji zawodu, ponieważ nie każdy dietetyk ma wykształcenie medyczne i może stąd wynika podejście społeczeństwa do dietetyki. Moja droga do uzyskania tytułu magistra dietetyki to 5 lat studiów na wydziale nauk medycznych (licencjat na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie), a później na uczelni medycznej (magisterka na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym). W drodze do dyplomu musiałem przejść przez anatomię, fizjologię, biochemię, zajęcia kliniczne na oddziałach szpitalnych... Mniejsza o nazwy przedmiotów, ważne w tym wszystkim jest to, że szkolili nas medycy. I na każdym kroku wykładowcy – lekarze powtarzali, że zespół terapeutyczny powinien mieć w składzie: lekarza, pielęgniarkę, fizjoterapeutę, psychologa i DIETETYKA.

 

I ma to sens, ponieważ nadwaga i otyłość już nie jest problemem wyłącznie estetycznym. Niech świadczy o tym fakt, że otyłość została zdefiniowana i określona jako jednostka chorobowa z kodem E66 w klasyfikacji ICD-10. Najczęściej powtarzane słowo w 2020 roku to zapewne „pandemia”, a wielu naukowców i specjalistów medycyny używa go także w odniesieniu do zasięgu występowania otyłości, ponieważ to fakt, że musimy mierzyć się z pandemią otyłości.

 

Udowodniono, że nadwaga i otyłość zwiększa ryzyko występowania szeregu  innych chorób układu sercowo-naczyniowego, metabolicznych i nowotworów, m.in. cukrzycy, nadciśnienia tętniczego, miażdżycy, zawału serca, udaru mózgu, bezdechu sennego, nowotworu okrężnicy. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, dlatego, że nadwaga i otyłość wiążą się z błędami żywieniowymi, które same w sobie sprzyjają tym chorobom. Po drugie, tkanka tłuszczowa nie jest tylko podskórną otuliną, ale posiada także zdolności endokrynne – produkuje hormony i cytokiny (białka wpływające na układ odpornościowy) związane ze stanem zapalnym. Po trzecie, więcej kilogramów to obciążenie dla układu kostno-stawowego, czy sercowo-naczyniowego.

 

W swojej praktyce nigdy nie zmuszałem nikogo do odchudzania i nigdy nie mówiłem, że musi Pani/Pan ważyć X kg. To kwestia indywidualna i decyzja każdego z nas, tak jak to czy zdecydujemy się na zabieg u lekarza, czy nie. Gdy pacjent mówił „dość, już nie chcę się odchudzać”, kończyliśmy ten proces. Czasami jako specjalista to ja musiałem powiedzieć „dość”, bo norma zawartości tkanki tłuszczowej ma swoją dolną granicę, poniżej której nie należy schodzić. Natomiast zawsze staram się pokazywać korzyści z redukcji tkanki tłuszczowej, która jest głównym winowajcą wpływu na zdrowie człowieka. To o nią chodzi, a nie o naszą masę ciała – kilogramy.

 

Rola dietetyka jako medyka przemycona jest w zaleceniach do bardziej inwazyjnych metod leczenia nadwagi i otyłości – farmakoterapii, czy chirurgii bariatrycznej. Często we wskazaniach do takiego leczenia podaje się zapisy: „[ta metoda] powinna być stosowna równocześnie z dietą” lub „[ta metoda] powinna być wybrana, gdy zawodzą inne, związane ze zmianą nawyków żywieniowych”. Pokazuje to ważną rolę diety i specjalisty, który ją przygotuje – dietetyka. Niestety, na co dzień, lekarze czy towarzystwa lekarskie (medyczne) często zapominają o dietetykach, czy wręcz deprecjonują ważność tego zawodu, choć zdarzają się wyjątki.

 

Mam nadzieję, że po lekturze mojego artykułu pozostaną Państwu w głowie dwa przesłania:

  1. Otyłość to też choroba, którą się leczy.
  2. Leczeniem otyłości zajmują się m.in. dietetycy, bo to też medycy.

Źródła:

  1. Zdjęcie artykułu ze strony: www.pixabay.com.